"Jeśli romans, to musi być dziewczyna i kwiat", bo o tym wywiadzie mowa, nasunął mi kilka trafnych spostrzeżeń odnośnie rynku wydawniczego w Polsce. Przyznam, że nie znam go od podszewki, a jedynie z perspektywy zwykłego konsumenta. Z większością uwag Dębowskiego trudno się jednak nie zgodzić.
Okładki Dębowskiego znam, zanim jeszcze poznałam jego nazwisko. Nie są do siebie podobne, lecz w każdej z nich lub w serii jest coś wybitnie nietuzinkowego, na tyle charakterystycznego, że natychmiast nasuwa się podejrzenie, kto może być autorem projektu. Niestety, świadczy to jedynie o tym, jak ubogi jest nasz rynek, jak bardzo zdominowany przez dużych wydawców. Okładki mają być banalne, przeciętne i stereotypowe, mają wtapiać się w bezpieczną konwencję, trafiać w szerokie gusta a nie wąskie, wysublimowane. Nie ma w nich miejsca na ryzyko związane z ambitnym projektem. Ale czy chodzi tu tylko o atryzm, o piękno szaty graficznej? Wg Dębowskiego, dobra okładka powinna być przede wszystkim adekwatna do tematu i nastroju książki. Istotna jest również materia, z jakiej wykonana jest książka. Przy zakupie sama zawsze zwracam uwagę na takie szczegóły, jak rodzaj papieru, obwoluta, faktura okładki, czy jest ona lakierowana czy pokryta np. płótnem. Czy ma złocenia, a może jakieś tłoczenia - nie do każdego rodzaju literatury pasuje taki styl wydania. Czasem okładka posiada skromną szatę graficzną, by wewnątrz zadziwić barwną i niespotykaną wyklejką. Ważny jest format książki, który determinuje pozostałe elementy, jak choćby rozmiar czcionki. Książka, podobnie jak każde inne dzieło sztuki, jest tworem, w którym liczy się całość - nie szczegół, lecz ich harmonia. Można nazwać to po prostu estetyzmem.
Odnoszę wrażenie, że książka papierowa na powrót staje się czymś cennym. I nie powielam tu spostrzeżeń Dębowskiego - choć z nim się zgadzam - lecz przedstawiam swoje własne. Od dawna nie kupuję każdej książki, którą chcę przeczytać. Nie wszystko, co warte uwagi, postawiłabym na swojej półce, głównie z powodu wydania. Zwykle też korzystam z czytnika, nawet jeśli posiadam papierowy egzemplarz. Do bibliotek nie chodzę, taką już mam fanaberię. E-book nie jest dla mnie problemem ani nowomodnym wyrokiem na książkę drukowaną. Stanowi raczej wygodny substytut tego, co świadomy czytelnik i tak będzie kupował w tradycyjnej formie. Z powodu zalewu rynku wydawniczym śmieciem dobrze "ubrana" książka staje się czymś bardziej pożądanym i wartościowym. Nie jest jeszcze towarem ekskluzywnym, lecz całkiem możliwe, że takim się stanie w przyszłości. Może również dojść do sytuacji, gdy o prestiżu autora świadczyć będzie to, czy jest on publikowany w formie papierowej, czy też nie.
"Wydajemy, co się nam podoba", mówi o sobie krakowski Karakter, co zresztą potwierdza każdą swą kolejną pozycją. Są to nie tylko tytuły ciekawie wydane, lecz przede wszystkim nieszablonowe: literatura piękna z dalekich Europejczykowi rejonów świata, książki o architekturze i projektowaniu graficznym, literatura faktu i esej. Ale Przemek Dębowski to nie tylko Karakter. Współpracuje on z innymi wydawnictwami, co owocuje również i tym, że nie do końca decyduje o finalnym obliczu swoich okładek. Tzn. decyduje, ale idąc na kompromis. Poddaje się obowiązującym trendom, po swojemu je uatrakcyjniając. Dlaczego? Ponieważ nie zawsze udaje się przepchnąć w pełni autorski projekt. Przykładem takiej sytuacji są okładki z wałbrzyskiej serii Joanny Bator, które zostały odrzucone przez W.A.B.
Okładki te są wspólnym dziełem Przemka Dębowskiego i Wojtka Kwietnia-Janikowskiego. Podobno były za smutne. W.A.B. jednak ogarnął się i we wznowieniu zajęły już należne im miejsce.
Pomyśleć, że pokonało je coś takiego...
Dębowski zaprojektował również dla Wydawnictwa Literackiego okładki do dzieł Stanisława Lema, które natychmiast zyskały szerokie uznanie. Stanowią one jedne z jego najbardziej cenionych, rozpoznawalnych projektów - ja, maruda, wolałabym trochę lepszą jakość wydania.
Poniżej przedstawię przykłady projektów książek autorstwa Dębowskiego. Jak mówił w jednym z wywiadów przeprowadzonych rok temu, zaprojektował dotąd około trzystu okładek, około 50-60 rocznie. Wlicza w to okładki zrealizowane, wydane, inaczej byłoby ich znacznie więcej. Co ważne, jedynie w Karakterze może pozwolić sobie na zaprojektowanie całości książki, a nie tylko okładki. Ich wartość oceńcie sami.
Najnowszy Albert Camus od W.A.B.
Projekt: Przemek Dębowski i Wojtek Kwiecień-Janikowski.
Znów wydawnictwo W.A.B.
Tym razem okładki do Milana Kundery; minimalizm i prostota.
Projekt: Przemek Dębowski i Wojtek Kwiecień-Janikowski.
Design od Karakteru.
Z całą pewnością jedne z tych książek,
które kupiłabym z powodu okładki.
Italo Calvino i W.A.B.
Projekt: Przemek Dębowski.
Na koniec zachowałam jedne z najbardziej kontrowersyjnych projektów Dębowskiego, wykonanych z Wojtkiem Kwietniem-Janikowskim dla Świata Książki z okazji 20-lecia istnienia wydawnictwa. Tym razem obejdzie się bez superlatyw, gdyż owoc ich współpracy spotkał się ze skrajnymi opiniami czytelników. Projekty grafików znalazły się na okładkach dwudziestu książek polskich autorów, które ukazały się jesienią 2014 roku jako "Kolekcja 20-lecia". Ich nakład jest limitowany, dodruków nie będzie, stanowią więc łakomy kąsek dla kolekcjonerów. Nie dla mnie. Taki już mój subiektywny wybór, a kryteria, którymi się kieruję, zachowam lepiej dla siebie. Wnioskując z komentarzy w sieci, większość osób jest jednak na nie - i wcale mnie to nie dziwi. Moje odczucia są, delikatnie mówiąc, ambiwalentne.
Na koniec zapraszam do przeczytania wywiadu z Przemkiem Dębowskim, który ukazał się 23 listopada 2013 r. w serwisie Lubimyczytac.pl (link). A jeśli nadal będzie Wam mało, zajrzyjcie na Dwutygodnik.com, gdzie znajdziecie kolejną wyczerpującą rozmowę o książkach i designie (link).
___________________________________________________
Zamieszczone tu zdjęcia pochodzą ze stron głównych wydawnictw:
www.wydawnictwoliterackie.pl
www.gwfoksal.pl/wydawnictwo/w-a-b/
www.swiatksiazki.pl
oraz
www.facebook.com/przemekdebowski
www.facebook.com/Wydawnictwo.Karakter
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz