Translate

niedziela, 23 stycznia 2022

W poszukiwaniu Suehiro Maruo

mojabibliofilia.blogspot.com


Suehiro Maruo - malarz, ilustrator, mangaka - jest artystą w Polsce nieobecnym i nieznanym. Nie wątpię, że istnieje pewna wąska liczba osób, która mogła spotkać się z jego nazwiskiem, szukając informacji na temat Edogawy Ranpo lub erotycznej groteski. Może nawet czytając mój blog. Pisałam o nim dwukrotnie na początku jego istnienia, gdy omawiałam jeden z najbardziej rozpoznawalnych tytułów Maruo, Warau Kyūketsuki (Laughing Vampire, post znajdziesz tutaj) oraz Yume no Q-Saku, gdzie skreśliłam nieco więcej słów o samym autorze (tutaj). Było to ponad siedem lat temu. Wiele wody upłynęło od tamtego czasu. Moje życie zmieniło się, podobnie jak otaczająca mnie rzeczywistość. Trapią mnie inne problemy, nie tylko związane z pandemią - ale sprawy, o których pisałam wówczas, pozostały te same. Do tej pory w Polsce nie ukazała się ani jedna manga Suehiro Maruo. Czyżby rynek nadal nie dojrzał? Tak sądzę. 

Może dlatego nowy rok postanowiłam rozpocząć od autora komiksów, od którego moja przygoda z komiksem w ogóle się zaczęła - jako dojrzałej, świadomej czytelniczki, pomijając dzieciństwo i tytuły w rodzaju Fistaszki. Pierwsze spotkanie (moja miłość do Fistaszków trwa do dzisiaj, więc było to całkiem istotne "spotkanie", które zadecydowało o moich późniejszych wyborach czytelniczych). Choć, jeśli mam być szczera, nie pamiętam już, który z tych panów był pierwszy: Suehiro Maruo czy Junji Ito; prawdopodobnie odkryłam ich mniej więcej w tym samym czasie. Zakładam jednak, że Maruo. Jego dzieła zmieniły wówczas mój pogląd o mandze, komiksie i Japonii w ogóle, pchnęły na inne tory. Głębiej zainteresowałam się kulturą Japonii, jej literaturą, filmem, historią, mentalnością zamieszkujących ją ludzi. Nie przeczę, że szczególnie pociągały mnie jej ciemne strony i różne ich oblicza. Od niektórych rzeczy od razu się odbiłam, w niektórych siedzę do dzisiaj. 

Dzięki Maruo poznałam męża. Ale to już inna historia.

Przez te siedem lat, o których wspomniałam, zostało u nas wydanych wiele komiksów erotycznych, trudno w nich jednak szukać przedstawiciela erotycznej groteski. W poszukiwaniu choć szczypty ero-guro miałam okazję zapoznać się z pracami najbardziej znanych u nas twórców, jak Milo Manara, Guido Crepax czy Paolo Serpieri. Niestety, autorom tym daleko do japońskiego nurtu. Manara na dzień dobry odrzucił mnie sposobem rysowania kobiecej twarzy (tak, przesadzam, ale wszystkie kojarzą mi się z ryboludźmi Lovecrafta). Crepax nawet wzbudził moje zainteresowanie, choć jego sposób rysowania postaci ludzkich też pozostawia wiele do życzenia. W Polsce nakładem wydawnictwa Mireki ukazały się m.in. jego Wenus w futrze, Justyna Historia O. Wszystkie posiadam w mojej kolekcji. Niemniej jednak, mimo iż są to komiksowe adaptacje klasycznych pozycji literatury zakazanej, o ero-guro nawet się nie otarły. 

mojabibliofilia.blogspot.com
Trzeci ze wspomnianych Włochów, Paolo Eleuteri Serpieri, początkowo skradł moje serce serią Druuna, erotycznym science fiction, który powala stroną graficzną. Tom pierwszy wciąga i frapuje, głównie dzięki bogactwu wykreowanego w nim świata. Lecz im dalej w las, tym gorzej. Wprawdzie główna bohaterka, tytułowa Druuna, od początku nie grzeszy intelektem, z czasem jednak lepiej całkiem odpuścić sobie dialogi z jej udziałem i skupić się na oglądaniu ładnych obrazków. A to z czasem nuży. Komiks ostatecznie okazuje się ładną wydmuszką z idiotyczną fabułą. Więcej, sama Druuna okazuje się być idiotką, której jedynym walorem jest duża dupa (może poza drugim walorem, jakim jest jej duży biust). Pomysłowości Serpieriemu zaiste trudno odmówić, odnoszę jednak wrażenie, iż jest to przede wszystkim wybitny rysownik i ilustrator, nie pisarz, na którego się porwał. Zdaję sobie sprawę, iż Druuna jest jedynie projekcją fantazji autora, lecz opieranie fabuły na dużym zadzie to ździebko za mało, nawet jak na komiks erotyczny. Ale może oczekuję zbyt wiele po tym gatunku. Może się nie znam. Może gdybym była mężczyzną, patrzyłabym na to inaczej. Dużo tych "może". A może po prostu nie jest to dla mnie. W każdym razie seria Druuna rozczarowała mnie i sprzedałam ją bez żalu.

mojabibliofilia.blogspot.com
Po latach poszukiwań zaczynam podejrzewać, że ero-guro to stan umysłu, tożsamy jedynie Japończykom. Nie chodzi tu jednak o kategoryzowanie. Prace innych mangaków nie przypadły mi tak bardzo do gustu. Za bardzo epatowały przemocą, bezrozumną i bezcelową. W tym szaleństwie nie było metody. W związku z tym nasuwa się oczywisty wniosek: nie ma co zadowalać się substytutami, Suehiro Maruo jest tylko jeden. Tylko on łączy erotykę z okrucieństwem w poetycką, pięknie zilustrowaną opowieść. Nie ma innych podobnych do niego autorów, albo ja ich nie znam. Zakupiłam zatem pierwsze dostępne na rynku tytuły, które wyszły spod jego ręki: Panorama-tō Kidan w języku angielskim (The Strange Tale of Panorama Island) oraz dwa tomy Warau Kyūketsuki w języku francuskim (Vampyre). O ile z czytaniem po angielsku jeszcze sobie jakoś radzę, francuski jest mi obcy niczym średniowieczna alchemia. W języku tym znam może trzy słowa. Dlatego miałam spore obawy związane z zakupem Vampyre. Od dawna z zapartym tchem śledziłam publikacje francuskiego wydawnictwa Le Lézard Noir, którego nakładem ukazało się wiele tytułów Maruo. Za każdym razem były to tomy wydane z dbałością o najmniejszy szczegół: szyte, na dobrej jakości offsecie, często w twardej oprawie. Długo czaiłam się na te mangi i zazdrościłam Francuzom - że mają takie wydawnictwo, że jak się chce, to można. Nie będę odkrywcza, twierdząc, że polski rynek komiksowy w porównaniu z francuskim dopiero raczkuje, bo to banał. Każdy zainteresowany komiksem to wie. Mnie braki na rodzimym rynku dotknęły jednak w tym konkretnym przypadku. Pamiętam, jak narzekałam, że Junji Ito nie jest wydawany w Polsce - i wydawca odpowiedział, a dokładniej JPF. Na dzień dzisiejszy ukazało się u nas siedemnaście pozycji tego autora, w co trudno byłoby mi kiedyś uwierzyć. Ito jest jednak mangaką odmiennym od Maruo, łatwiejszym w odbiorze. W jego komiksach duży nacisk kładziony jest na horror, grozę. Erotyki nie znajdziesz w nich wcale. I może tu leży pies pogrzebany, bo w kulturze zachodniej lepiej przyswaja się przemoc niż seks. A jeśli już seks, to w zdrowym, przaśnym wydaniu. Wszelkie dewiacje są tabu i fe.

mojabibliofilia.blogspot.com
W końcu chęć posiadania Maruo zwyciężyła nad rozsądkiem i stwierdziłam, że jeśli już mam zakupić jego mangi w języku, którego nie rozumiem, niech będzie to coś, co znam i lubię najbardziej - stanęło na Vampyre, mandze, którą czytałam na internetowych skanlacjach w języku angielskim. Jest to również pierwsza manga Maruo, jaką przeczytałam w ogóle - to od niej wszystko się zaczęło. Było to w minionym roku. Sam zakup okazał się dość łatwy, bo przez stronę Libristo.pl, która oferuje komiksy i książki w różnych językach, nie tylko francuskim. Tomy kupowałam osobno i przyszły one w dwóch paczkach. Były w dość dobrym stanie, choć pakowanie w tym sklepie nie należy do najlepszych - mangi były wprawdzie włożone w karton, ale bez żadnego dodatkowego zabezpieczenia typu folia ochronna lub papier. Gdyby były na nich wgnioty i inne uszkodzenia, poważnie bym się zdenerwowała. Chyba zwyczajnie dopisało mi szczęście.

mojabibliofilia.blogspot.com
Trochę mniej szczęścia miałam z 
The Strange Tale of Panorama Island, mangą Maruo, którą kupiłam jako pierwszą - dwa lata wcześniej na eBayu. Była to jedna z nielicznych dostępnych wówczas mang w języku angielskim. Za istotny atut przy wyborze tego tytułu uznałam formę wydania - twardą oprawę - oraz iż jest to adaptacja powieści Edogawy Ranpo. Nie jest to jedyna manga, jaką Maruo popełnił w oparciu o prozę mistrza japońskiego kryminału. Rok po Panorama-tō Kidan wydał on Imomushi, która ukazała się we Francji również nakładem Le Lézard Noir (La Chenille). Zdecydowałam się jednak zakupić pierwszy tytuł, głównie ze względu na bardziej zrozumiały dla mnie język i fakt, że Imomushi wcześniej czytałam (ach, te skanlacje), a o The Strange Tale of Panorama Island wiedziałam niewiele. Komiks, wrzucony luzem do kartonowego pudełka, przyszedł wprawdzie trochę poobijany, nadal uważam jednak, iż był to dobry wybór.

Manga opowiada historię Hitomi Hirosuke, pisarza, który przejął tożsamość swojego zmarłego przyjaciela. Dysponując jego fortuną, Hirosuke buduje na wyspie Nakanoshima park rozrywki - swój własny, prywatny raj. Jest to miejsce pełne ekstrawaganckich budowli i nagich kobiet, gdzie szampan leje się strumieniami, a wyuzdane orgie są codziennością. Początkowo wszystko układa się zgodnie z planem Hirosuke, jednak z czasem jego kłamstwa wychodzą na jaw. Czy oszusta spotka zasłużona kara? Cóż, u Maruo wszystko jest możliwe, więc zakończenie potrafi zaskoczyć... a może jednak nie?

The Strange Tale of Panorama Island jest jest jedną z "lżejszych" pozycji Suehiro Maruo i, gdyby ktoś mnie zapytał, mogłabym polecić ją czytelnikom początkującym z autorem. Jest tu mniej makabry niż w innych pracach Maruo i trochę erotyki, szczególnie w dalszej części opowieści. Posiada też mało cech charakterystycznych dla ero-guro. Możliwe, iż jest to podyktowane fabułą powieści Edogawy Ranpo, na której jest oparta manga. Tego nie wiem, ponieważ nie mam porównania - powieść dotychczas nie ukazała się w Polsce. Manga zawiera również elementy typowe dla Maruo: cyrkowa trupa, mord na pięknej kobiecie, zestawienie śmierci z pięknem i bogactwem życiodajnej przyrody. Dzieje się też w ulubionych przez autora czasach, w początkach ery Shōwa (powieściowy pierwowzór Ranpo ukazał się w 1926 r.).

Vampyre i The Strange Tale of Panorama Island są na razie jedynymi mangami Suehiro Maruo, jakie posiadam w mojej kolekcji, lecz na pewno nie ostatnimi. Nadzieja matką głupich, ale po cichu wciąż liczę na to, że jakiś wydawca w końcu podejmie stosowne kroki zmierzające do tego, by Maruo zaistniał w naszym kraju. Skoro publikowany jest w językach francuskim, hiszpańskim, włoskim czy angielskim, dlaczego nie w polskim? Pytanie pozostawiam bez odpowiedzi, niech przyszłość pokaże.

________________________________________________

Suehiro Maruo The Strange Tale of Panorama Island
Wydawnictwo: Last Gasp
Rok wydania: 2019
Liczba stron: 272
Oprawa twarda

mojabibliofilia.blogspot.commojabibliofilia.blogspot.com

mojabibliofilia.blogspot.commojabibliofilia.blogspot.com

mojabibliofilia.blogspot.commojabibliofilia.blogspot.com

mojabibliofilia.blogspot.commojabibliofilia.blogspot.com


mojabibliofilia.blogspot.com






Suehiro Maruo Vampyre, tom 1 i 2
Wydawnictwo: Le Lézard Noir
Rok wydania: 2021
Liczba stron: 240 (1 tom), 288 (2 tom)
Oprawa twarda



mojabibliofilia.blogspot.commojabibliofilia.blogspot.com

mojabibliofilia.blogspot.commojabibliofilia.blogspot.com

mojabibliofilia.blogspot.commojabibliofilia.blogspot.com

mojabibliofilia.blogspot.commojabibliofilia.blogspot.com
        
mojabibliofilia.blogspot.commojabibliofilia.blogspot.com

mojabibliofilia.blogspot.commojabibliofilia.blogspot.com

mojabibliofilia.blogspot.commojabibliofilia.blogspot.com

mojabibliofilia.blogspot.commojabibliofilia.blogspot.com




_____________________________________________